don't let the sun go down on you in here, lesbian!
rodrajwerowana zaniżka gatunkowa coena z ducha Po Godzinach, Into the Night, Something Wild und Raising Arizona - bez braciszka pleciona, acz na podzespołach operatorki jane champion i hippisiarki quentina - najlepsza jest w partiach, w których odchodzi od standardowych zawiłości podrzędnej fabuły na rzecz odprężających kontemplacji rozwibrowanego szczegółu - kudłaczka w biegu, bąbelka w szampanie, gry cieni na ścianie und so weiter, und so weiter - przystawiając (trzecie) oko do dziurki od płota wymienia henry'ego na williama, a elmore'a leonarda na lwa starowicza - na pochybel realności, w służbie niewinnego odrealnienia, poważki dojrzewania zastępując spontanicznymi akcjami bezpośredniego ocieractwa integracyjnego, a widzenia stereoskopowe przywidzeniami kwadroskopowymi zwiastującymi nadejście nowego millenium a należącymi do innego porządku czasowego.
to make a long story short: nie warto dla całości, ale warto dla tych przysłowiowych dwóch chwil zrozumienia z rezerwuaru learycznych ejakulacji tudzież kontemplacji pełnej mocy, wdzięczności i chwały zatrzymanej w czasie chwili, która nie jest po to, aby popychać fabułę do przodu.